— Rozumiem, że to pańscy przyjaciele— syknęła, wychylając głowę spomiędzy beczek wina. Jack natychmiast wciągnął ją z powrotem do tej prowizorycznej kryjówki, co spotkało się z jej pełnym oburzenia prychnięciem.
— Bądź tak uprzejma mówić w milczeniu — odpowiedział Jack szeptem. Dziewczyna zmarszczyła brwi i zrobiła nadąsaną minę, ale ten zbył ją jedynie machnięciem ręki. Wstrzymał oddech, nasłuchując.
— Nic nie rozumiem — syknał po chwili, wyraźnie sfrustrowany. Jego towarzyszka w odpowiedzi błysnęła zębami.
— Namawiają się w którą stronę skierować poszukiwania — wyszeptała — ścigają rzezimieszka, szukają poszlak. Są pewni, że poszedł w tym kierunku.
Jack zmarszczył brwi.
— Skąd mają tą pewność? — spytał, również szeptem.
Dziewczyna niedbale wzruszyła ramionami.
— Najwyraźniej znaleźli coś, co należało do niego —zmarszczyła brwi, wytężając słuch —jakąś ozdobę na głowę... Kapelusz?
I wtedy właśnie Jack uświadomił sobie, że od jakiegoś czasu wyjątkowo wyraźnie czuje wiatr we włosach. Odruchowo sięgnął do głowy a jego oczy rozszerzyły się z przerażenia, gdy uświadomił sobie swoją stratę. Wtedy też dziewczyna połączyła fakty i szarpnęła się do przodu, chcąc odskoczyć od niego jak najdalej. Zaczerpnęła głęboko powietrza szykując się do wydania najgłośniejszego krzyku w swoim życiu, ale Jack w porę zdołał pociągnąć ją z powrotem na ziemię i zakryć dłonią usta. Pomiędzy palcami czuł jej ciepły, przyspieszony oddech, niemal słyszał serce, pompujące krew w szaleńczym tempie. Dziewczyna próbowała się wyrwać, ale była na to za słaba. Jej wielkie czekoladowe oczy zdradzały czysty szok. Chyba nigdy dotąd nie miałą do czyniena z uciekinierem.
— Puszczę cię jeśli obiecasz, że będziesz grzeczna —obiecał Jack szeptem, lecz pomimo trudności z oddychaniem dziewczyna uparcie potrząsnęła głową. Mężczyzna przewrócił oczami i zmniejszył dzielący ich dystans niemal do zera.
— Ciekawe, że ukryłaś się tu razem ze mną — wyszeptał z chytrym uśmiechem — czyżbyś też miała coś na sumieniu? Czy powinienem cię wydać? — dodał, udając zastanowienie. Brunetka wykorzystała chwilę jego nieuwagi i z całej siły wbiła zęby w jego palca wskazującego. Jack momentalnie wypuścił ją z objęć i z trudem powstrzymał się przed wydaniem jęku pełnego bólu.
— Czego chcesz? —syknęła, ciężko oddychając.
— Wydostać się z tej dziury.
Dziewczyna zagryzła wargi i przeniosła spojrzenie na żołnierzy, którzy wciąż się naradzali ledwie kilka metrów od ich kryjówki. To była tylko kwestia czasu aż wpadną na trop i znajdą ich oboje. Potem znów spojrzała na niego. Sprawiała wrażenie jakby właśnie podejmowała jakąś szalenie trudną decyzję. Spojrzała mu prosto w oczy a Jackowi zdawało się, że przewierca jego duszę na wskroś. Aż zaschło mu w ustach pod wpływem tych niewinnych, wielkich niczym złote talary oczu. Przełknął ślinę czekając sam nie wiedząc na co.
— Przysięgnij tylko, że nikogo nie skrzywdziłeś — powiedziała poważnie. Jack uśmiechnął się pod nosem.
— Przysięgam, że była bardzo zadowolona z moich poczynań — odparł ze złośliwym błyskiem w oczach.
Dziewczyna zmrużyła gniewnie oczy i zmarszczyłą nos z obrzydzeniem. A potem jak gdyby nigdy nic zaczęła się rozbierać. Początkowo Jack był w szoku, ale szybko się opanował i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
— No no, tego się nie spodziewałem — wymruczał. Brunetka prychnęła i rzuciła mu na kolana swój powłóczysty płaszcz. Została w samej sukni, która idealnie podkreślała kształt jej piersi i linię talii. Jack nie mógł przestać się uśmiechać, gdy ubierał nakrycie.
— Czy mam rozumieć, że mi pomożesz? — zagadnął, choć już znał odpowiedź na to pytanie.
— Jeszcze tutaj — dziewczyna sięgnęła po kaptur i naciągnęła go tak, by zakrywał całą twarz. Jej dotyk był subtelny, zmysłowy. Jack poczuł dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa i aż sam się sobie dziwił. Owszem, podobało mu się wiele kobiet, ale na żadną z nich nie reagował w taki sposób a już na pewno nie pod wpływem zwykłego muśnięcia, któremu ona z pewnością nie przypisywała większego znaczenia. Nie miał jednak czasu, żeby się nad tym zastanowić , bo ta chwyciła go pod ramię i wstała, zmuszając go do pójścia w jej ślady. Sądził, że spokojnie pójdą w drugą stronę i znikną z pola widzenia żołnierzy niezauważeni, toteż zdziwił się, gdy dziewczyna poprowadziła go w kierunku, z którego mogło już nie być odwrotu.
— Pamiętaj, jesteś angielskim misjonarzem. Księdzem, wysłanym w roli opiekuna tutejszego klasztoru... A najlepiej nie odzywaj się w ogóle — syknęła mu wprost do ucha. I wtedy stanęli oko w oko z żandarmerią.
— Przepraszam panienko, ale co panienka robi tu o tak późnej porze? — zapytał jeden z nich po hiszpańsku— i kim jest panienki towarzysz?
— Siostry wysłały mnie do portu, żebym przywitała naszego nowego opiekuna — odparła w rodzimym języku bez najmniejszego zająknięcia — to misjonarz, pochodzi z dalekiego kraju i nie mówi po hiszpańsku. Miałyśmy ugościć go już wczoraj, ale okręt, którym płynął musiał zatrzymać się w innym porcie, żeby przeczekać szalejącą nawałnicę.
— Panienki godność? — mężczyzna nawet nie próbował ukryć podejrzliwości. Dziewczyna już miała odpowiedzieć, gdy jeden z jego towarzyszy ją rozpoznał.
— Angelica dziecko, co ty tu robisz? — zawołał z portugalskim akcentem — spokojnie Gaston, to Angelica Malon, wychowanka sióstr samarytanek. Przyjaźni się z moim synem, jest całkowicie niegroźna — dodał z pełnym ciepła uśmiechem — lepiej wracaj do klasztoru zanim tu całkiem zamarzniesz. Doprawdy, siostry powinny zwracać większą uwagę na to, w czym wychodzisz.
— Poprawię się Pedro — odparła, również z uśmiechem — ale teraz naprawdę muszę już iść. Miłego wieczoru.
— Angelica!— zawołał za nią mężczyzna, zwany Pedrem — uważaj na siebie i na drogiego księdza. W mieście grasuje niebezpieczny przestępca.
— Nie mam pojęcia o czym była ta rozmowa — przyznał Jack chwilę później, gdy znaleźli się w bezpiecznej odległości od mundurowych— ale to było piękne przedstawienie. Nie wiedziałem, że słodkie dziewczyny też potrafią tak kłamać.
— Nie jestem z tego dumna — odparła brunetka, zadzierając podbródek.
— A powinnaś być. To prawdziwy talent — zapewnił ją mężczyzna — nie wiem tylko czemu musieliśmy się z nimi minąć.
— To proste. Skoro jesteś nowo przybyłym duchownym nie mogłeś kierować się w stronę portu, jeśli to stamtąd cię odebrałam — odparła i zatrzymała się na rozwidleniu dróg — tu się pożegnamy —zdecydowała — płaszcz zatrzymaj, bo jeszcze może ci się przydać. Powodzenia. — to mówiąc ruszyła w stronę zieleniących się w oddali gęstych drzew, oddzielonych pasmem trawy od kamiennej drogi, prowadzącej do centrum miasta. Jack patrzył za nią z przebiegłym uśmiechem. Koniec końców ten dzień miał jednak pozytywne następstwa.
Przyjemnie się czyta. Czy są następne rozdziały? :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;* No w głowie tak, ale tyle spraw naraz muszę teraz załatwić, że nie mogę się skupić na niczym innym chwilowo. Poza tym widząc brak zainteresowania doszłam do wniosku, że najlepiej zrobię jeśli teraz sobie odpuszczę a potem gdy już wszystko uda mi się w życiu poukładać wrócę tu i zajmę się prawdziwą promocją tego opowiadania.
UsuńSą gdzieś kolejne części bo te odpowiadania są genialne ���� już dawno czegoś tak fajnego nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJak napisałam powyżej w głowie są, ale z wykonaniem gorzej. Brakuje czasu, dużo rzeczy zwaliło mi się na głowę związanych między innymi z pracą, mieszkaniem, szkołą i zdrowiem. Próbuję sobie to wszystko poukłądać. Dodatkowo widząc brak zainteresowania dochodze do wniosku, że lepiej darować sobie póki co to opowiadanie. Wiedziałam, że tematyka nie jest szczególnie popularna, ale nie sądziłam, że będzie aż tak źle i wydaje mi się, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie przeczekanie tego okresu i powqrót tu w pełni sił, z czasem i chęciami na wypromowanie tego opowiadania w internecie tak jak to robiłam ze swoimi pozostałymi blogami.
UsuńPozdrawiam serdecznie i przepraszam, jeśli kogoś zawiodłam ;(
Szkoda naprawdę podobają mi się twoje opowiadania mam nadzieje że jeszcze kiedyś na twoim blogu pojawią się nowe opowiadania
OdpowiedzUsuńMatko!! No pisz dalej!! Musisz!! Kocham twoje krótkie rozdziały! Już minął rok! Czas na powrót, bo masz do cholery talent! Czekam x
OdpowiedzUsuńPamiętaj pisz dla sb i miej gdzieś ile masz kom i polubień! Po prostu MUSISZ wrócić!!!! Proszeeeeee :<
OdpowiedzUsuń:-( :-(
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest cudowne! Idealnie pokazałaś wszystko na czym mi zależało. Wiem, że minęło już sporo czasu, strasznie mi przykro z tego powodu, ale to jet po prostu świetne...
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno ;)
OdpowiedzUsuńMnie i siostrze strasznie się spodobała twoja opowieść...
OdpowiedzUsuńObie żałujemy, że dopiero teraz je zauważyłyśmy :'(
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMnie i siostrze bardzo spodobało się twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńObie żałujemy, że dopiero teraz je odkryłyśmy :'(
Twoje opowiadania są super cieszę się że następne pojawi się w tym tygodniu
OdpowiedzUsuń